Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/274

Ta strona została przepisana.

««Ten dar za wszystko stanie; obietnicę
Spełniłeś, Stwórco dobry i łaskawy,
Dawco wszelkiego piękna! A ze wszystkich
Ten najpiękniejszy dar twej szczodrej ręki!
Kość z kości mojej, ciało z mego ciała
Oglądam teraz, siebie mam przed sobą;
Zwie się Niewiastą, wzięta jest z Mężczyzny,
Który opuści i ojca i matkę,
By się przyłączył do żony, i będą
Oboje jednem ciałem, sercem, duszą.»»
«Słyszała mnie, i chociaż moc nadziemska
Wiodła ją, jednak niewinność i skromność
Dziewicza, cnota, poczucie wartości
Własnej, o którą zabiegać należy,
Która nie czyni sama pierwszych kroków,
Ni się narzuca, lecz cofając właśnie
Tem pożądańszą się czyni, więc, słowem,
Choć czysta była i bez grzesznej myśli,
Samej natury podszeptu słuchając,
Gdy mnie ujrzała, zawróciła z drogi.
Pobiegłem za nią; hołd przyjęła mile,
Z majestatyczną uległością słuszność
Słów mych uznając. Do weselnej chaty
Poprowadziłem ją zarumienioną
Nakształt Jutrzenki. Niebo i przychylne
Gwiazdy wylały swe błogosławieństwo;
Ziemia i wszystkie pagórki znakami
Różnemi szczęścia życzyły; ptaszęta
Okazywały radość; świeże, miłe
Powiewy szepcąc drzewom, rozigrane