Czy nam na wzgardę), dość, że postanowił
Na nasze miejsce wznieść istotę z ziemi
Stworzoną, którą, chociaż tak niskiego
Rodu, opatrzył duchowemi dary
Z nas zdobytemi. Postanowił, zrobił:
Stworzył człowieka, dla niego zbudował
Ten świat wspaniały, z Ziemią na mieszkanie;
Panem mianował i, hańbo bez miary!
Dał na usługi anioły skrzydlate
I płomieniste, by go pilnowały.
Ich to czujności się lękam, dla tego
W mgłę osłonięty czołgam się po nocy,
Przetrząsam krzaki i chrósty, szukając
Węża śpiącego, by w jego skłębionem
Cielsku skryć siebie i swoje zamiary.
Straszny upadek! Ja, który niedawno
Z Bogami wiodłem spory o pierwszeństwo,
Teraz do zwierza poniżam się, z jego
Zwierzęcym śluzem, z jego cielskiem łączę
Tę istność, która do szczytów boskości
Rościła prawo; lecz do jakiej głębi
Ten się nie zniży, kto pragnie panować
I mścić się! Musi tym niżej się zsunąć,
Im wyżej dążył lotem; prędzej później
Poddać się musi najpodlejszym rzeczom.
Zemsta, z początku słodka, gorzknie z czasem,
I odskakuje zwrotnie; o to mniejsza,
Niech tylko dobrze trafi. Gdy nie mogę
Dosięgnąć wyżej, niech dosięgnę tego
Co wzniecił moję zazdrość — ulubieńca
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/287
Ta strona została przepisana.