Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/298

Ta strona została przepisana.

Ogrody, w których powrócił do życia
Adonis, albo te Alkinousa,
Co podejmował Ulissesa, albo
Ów niezmyślony, w którym król Salomon
Z oblubienicą, piękną Egipcyanką,
Spędzał swobodne chwile. Wielbił Szatan
Miejsce urocze, lecz więcej osobę.
Jak ten, co długo w ludnem przebył mieście,
Gdzie domy liczne i kanały psują
Powietrze, jeśli w świeży letni ranek
Wyjdzie odetchnąć wśród wiosek i dworków,
Cieszy się wszystkiem, co spotkać się zdarzy:
Zapachem zboża, skoszonego siana,
Krową, oborą, każdym wsi widokiem
I każdym dźwiękiem wiejskim; a gdy spotka
Piękną dziewczynę, lekkim nimfy krokiem
Idącą, wszystko, co dotąd uwielbiał
Jeszcze piękniejszem zda mu się, a ona
W oczach swych wszystkie piękności jednoczy.
Taką czuł radość wąż, patrząc na kwietnik,
Ustronie Ewy; tak sama, tak wcześnie!
Postać niebieskich Aniołów, lecz słodsza,
kecz łagodniejsza — niewieścia. Prostota,
Luba niewinność, wdzięczny wyraz twarzy
I ruchów zmogły złośliwość Szatana,
Zwolna stłumiły dzikość strasznych planów,
Które go tutaj przywiodły. Przez chwilę
Stał Zły, jakoby swego zła pozbywszy,
Był głupio dobry, rozbrojony z złości,
Podstępu, zemsty, zazdrości, odwetu;