Tą drogą dążyć będę do jej zguby.»
Tak nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego,
Schowany w wężu, zły jego domownik,
Rzekł i ku Ewie pokierował drogę,
Nie w zwykły sposób, czołganiem po ziemi,
Ale ku górze zatoczył swe kłęby
Jedne nad drugie, zwijając pierścienie
Labiryntowe; na łbie wielki grzebień,
Oczy świeciły mu jak karbunkuły;
Z pośród falistych zwojów na murawie
Sterczała szyja zielonawo-złota.
Kształt miał przyjemny, miły, nigdy potem
Żaden wąż nie był tak powabny; ani
Te illyryjskie, w które Hermiona
I Kadmus byli przedzierzgnięci,[1] ni te
W które się zmienił bożek Epidauru,[2]
Jowisz Ammoński lub Kapitoliński,
Pierwszy z powodu Olimpii, drugi
Dla bohaterskiej macierzy Scypiona,
Ozdoby Rzymu.[3] Naprzód mknął ukosem
Jakby się zbliżał, lecz nie śmiał przeszkadzać,
I niby sunął dalej swoją drogą,
Jak okręt, ręką zręcznego sternika
Wiedziony, gdy wiatr często się wykręca,
Do ujścia rzeki, albo do przylądka,
Zawraca, znowu zmienia siłę żagli;
Tak i wąż zmieniał swoję krętą drogę,
Zwijając ogon w rozmaite węzły,
Aby uwagę Ewy zwrócić na się.
Zajęta, długo nie wznosiła oczu,
- ↑ Kadmus w poszukiwaniu Europy, porwanej przez Jowisza, przybył do Grecyi i założył Teby. Następnie, porzuciwszy dobrowolnie to miasto, czy też wygnany przez swych poddanych, udał się, ze swą żoną Hermioną, do Illiryi; tam, z rozkazu Jowisza, oboje przemienieni zostali w węże.
- ↑ W Epidaurze czczono Eskulapa pod postacią węża; twierdzono, że się nawet pojawiał w tym kształcie.
- ↑ Jowiszów różnych, według Varrona, było około 300 — z tych najdawniejszy Jowisz Ammoński w Libii, a Kapitoliński w Rzymie należał do najsławniejszych.