Że im boskości wyrastają skrzydła,
Że mogą gardzić ziemią. Ale inne
Zdradliwy owoc w nich wytwarzał skutki,
Chucią cielesną, dziką, zapalając.
Lubieżnym wzrokiem on patrzy na Ewę,
Ona mu równem odpłaca spojrzeniem.
Żądza ich pali; aż nareszcie Adam
Tak ją do pieszczot pociągać zaczyna:
»Widzę ja teraz, Ewo, jak wykwintnym
Gustem, powabem jakim i mądrością
Tyś obdarzona, bo do każdej myśli
Gust przynależy; podniebienie także
Ma swój rozsądek. Tobie cześć oddaję
Boś dzień dzisiejszy dobrze opatrzyła.
Dużo rozkoszy straciliśmy na tem
Tak wybornego owocu nie jedząc,
Prawdziwej w smaku nie znając uciechy.
Jeśli tak miłe rzeczy zakazane,
Możnaby pragnąć, by zamiast jednego
Dziesięć drzew było dla nas zakazanych.
Tak pokrzepieni pójdźmy na pieszczoty,
Jako się godzi po uczcie tak świetnej.
Od chwili, gdym cię ujrzał po raz pierwszy,
Gdym cię poślubił, nigdy piękność twoja.
Doskonałością wszelką ozdobiona,
Nie zapaliła mnie takim płomieniem
I pożądaniem, gdyś jeszcze piękniejsza,
Dzięki przymiotom cudnym tego drzewa!«
Z słowami łączył namiętne spojrzenia
Czułe pieszczoty, bardzo zrozumiałe
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/320
Ta strona została przepisana.