Ale wiesz dobrze, choć oni podlegną
Sądowi, na mnie najgorsza część spadnie,
Gdy czas nadejdzie; bo gdy w obec Ciebie
Na siebie wziąłem, i, czego mi nie żal,
Zyskałem prawo, by na nich zapadły
Wyrok, swe ostrze, kiedyś na mnie zwrócił,
Tak chcę połączyć sprawiedliwość z łaską,
Aby zupełnie i jednej i drugiej
Zadość uczynić i przejednać Ciebie.
Nie potrzebuję orszaku, bo tylko
Dwoje sądzonych ma słuchać wyroku;
Trzeciego sama ucieczka potępia,
Zbiegostwo i bunt świadczą przeciw niemu,
Na Węża świadectw żadnych nie potrzeba.»
Z promienistego tronu od prawicy
Równego blasku Boga Ojca powstał;
Trony, Potęgi, Księstwa, Panowania
Towarzyszyły mu do bram niebieskich,
Z których widoczny Eden i kraj bliski.
Zstąpił niebawem. Szybkości tej boskiej
Nie zdoła zmierzyć czas, choćby na skrzydłach
Najszybszych minut. Już się przechylało
Ku zachodowi słońce, powstawały
Wietrzyki lekkie, by obdarzyć ziemię
Wieczornym chłodem, gdy jeszcze chłodniejszy,
Bo gniewny, przyszedł On, łagodny Sędzia
I Pojednawca, by sądził Człowieka.
Głos usłyszeli Boga, chodzącego,
Lekkie powiewy głos ten do nich niosły,
A dzień się chylił; słysząc, ukryli się
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/331
Ta strona została przepisana.