Aż do zwrotnika Raka, stamtąd na dół,
Zniżając się przez Lwa, Pannę i Wagi,
Do Koziorożca, by wprowadzić zmianę
Pór roku, każdej strefie odopowiednią.
Inaczej, wieczna wiosna, strojna w kwiaty,
Trwałaby, równe mając dni i noce,
Oprócz stron poza kołem biegunowem
Jednem i drugiem; dla nich dzieńby świecił
Bez nocy, wzamian za większą odległość
Wynagradzając ciągłem nieschodzeniem
Z ich widnokręgu, wschodu i zachodu
Nie znając. Toby chroniło od śniegów
Zimny kraj Estów, jak i południowe
Ziemie poniżej cieśnin Magellana.
Ale od czasu gdy owoc spożyto,
Słońce, jak później kiedyś od Tyesta[1]
Uczty, ze zwykłej swej zeszło kolei:
Inaczej czyżby mógł świat zaludniony,
Chociaż bezgrzeszny, łatwiej niźli teraz
Znosić mróz ostry i znojne upały?
Takie na niebie zmiany, choć powolne,
Spowodowały podobne na morzu
Jak i na ziemi, i gwiazd wpływ szkodliwy;
Mgły i wyziewy zepsute, zjadliwe.
Teraz z północy, z swych więzień spiżowych,
Od Norumbegi, z kraju Samojedów,
Zbrojny w lód, śnieg, grad, zawieje, orkany,
Wypadł Boreasz, Cecyasz, Argestes,
Trascyasz, łamiąc lasy, burząc morza;
Od Serraliona z południa, naprzeciw
- ↑ Tyest, syn Pelopsa i Hipodamii, po spełnieniu licznych zbrodni względem swojego brata, Atreusza, uciekł, pozostawiając u niego swoje dzieci. Z obawy o ich los wszedł w układy z bratem, który, dla pełniejszej zemsty, pozornie się pogodziwszy, wyprawił ucztę uroczystą na przyjęcie Tyesta. Zamordowawszy jego dzieci, kazał mu podać między innemi potrawami i drobno porąbane ich ciałka. Gdy, przy końcu uczty, uczyniono bogom zwyczajne libacye, przy których dwaj bracia przyrzekli sobie wzajemne zapomnienie krzywd spełnionych, Tyest zażądał, aby mu przyprowadzono dzieci. Wtedy Atreusz kazał przynieść miskę, w której były ich głowy, ręce i nogi. Według podań greckich, słońce zeszło z swej drogi dziennej, aby nie przyświecać tak potwornemu czynowi.