Gdy takie błędne były moje słowa,
Wiem, że mieć muszą teraz małą wagę
U ciebie, niemniej, gdym już w twojej łasce,
Chociaż niegodna, spodziewam się twoje
Odzyskać miłość, mej duszy pociechę.
Czy żyć, czy umrzeć mamy, odkryć muszę,
Co mi się w sercu niespokojnem roi,
A co ma nasze nieszczęścia złagodzić,
Albo zakończyć: środek twardy, smutny,
Lecz w nędzy znośny, do wyboru łatwy.
Największą naszą troską los potomków,
Którzy przychodzić będą na świat po to,
By cierpieć, póki śmierć ich nie pochłonie.
— Bolesne to być sprawcą czyjej nędzy;
I swemi dziećmi, własnych lędźwi płodem
Zapełniać świat ten przeklęty, ażeby
Po życiu pełnem nędzy szły na pastwę
Złego potworu; — ale w twojej mocy
Gdy nie poczęte zapobiedz poczęciu
Nieszczęsnych istot: nie masz teraz dzieci,
Nie miej ich nigdy. Śmierć dozna zawodu,
Żarłoczna paszcza jej poprzestać musi
Na nas obojgu. Lub, gdy ci się zdaje
Przykrą i trudną rzeczą, by rozmawiać,
Spoglądać, kochać, a odmawiać sobie
Praw przynależnych miłości, uścisków
Słodkich, małżeńskich; bez nadziei pragnąć
Wobec przedmiotu miłości, jednakiem
Gorejącego pragnieniem; że męka
Byłaby niemniej ciężka, niźli owe,
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/364
Ta strona została przepisana.