Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/370

Ta strona została przepisana.
PIEŚŃ XI.

Tak żałujący, w pokornej postawie
Wznosili modły, bo już promień łaski
Uprzedzającej z tronu miłosierdzia
Padł i usunął z ich serc skamieniałość,
W tem miejscu ciało wytwarzając nowe.
Słali westchnienia w Niebo nieustanne,
Duchem modlitwy natchnione, te szybszym
Lotem szły w górę, niż najgłośniej brzmiące
Dzieła wymowy. Znać było z postawy
Że niepośledni suplikanci: równej
Wagi ich prośba, jak tej starej pary,
Niegdyś lecz później, według dawnej baśni,
Deukaliona i Pyrry cnotliwej[1],
Którzy, gdy potop zniszczył rodzaj ludzki,
Jego odnowy pobożnie błagali
U stóp Temidy. Prarodziców modły
Płynęły w Niebo, niezwiane wiatrami
Nieprzychylnemi, ni spędzane z drogi;

  1. Deukalion, syn Prometeusza, mąż Pyrry, panował w Tessalii, blisko Parnasu. Za jego panowania nastąpił potop. Jowisz, widząc złość ludzką, postanowił wytępić rodzaj ludzki. Wody zalały ziemię, z wyjątkiem jednej góry w Focydzie, Parnasu. Tam zatrzymała się łódka, niosąca Deukaliona, najsprawiedliwszego z mężów, i Pyrrę, najcnotliwszą z kobiet. Po opadnięciuwód, małżonkowie ocaleni, ale już starzy, udali się do bogini Temidy, udzielającej wyroczni u stóp Parnasu i otrzymali odpowiedź, aby po wyjściu z świątyni, zasłoniwszy twarz, rzucali za siebie kości swej babki, Deukalion domyślił się, że babką ich jest ziemia, a jej kośćmi kamienie. Jakoż, owe rzucane kamienie Deukaliona zamieniały się na mężczyzn, a Pyrry na kobiety.