Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/377

Ta strona została przepisana.

Na tych rozkosznych błoniach? Tutaj żyjmy
Zadowoleni, choć w upadłym stanie.»
Takie życzenia wynurzała Ewa
Upokorzona, lecz nie potwierdziło
Ich Przeznaczenie. Zjawiały się znaki
Naprzód w przyrodzie, w ptakach i zwierzętach.
Po krótkim blasku porannym ściemniało;
W jej oczach orzeł spadł z powietrznych szlaków,
Pędząc przed sobą dwie ptaszyny krasne;
Z wzgórza król kniei, najpierwszy myśliwy,
ścigał rączego jelenia i łanię,
Miluchną parę, ozdobę zarośli,
Uciekającą do wschodnich wrót Raju.
Adam, wpatrzony na to polowanie
Nie bez wzruszenia, tak mówił do Ewy:
«O Ewo, dalsze zmiany nas czekają:
Niebo je w niemych znakach zapowiada,
Przyroda jego zamiarów zwiastunem.
Może ostrzega, że kara nas czeka,
Choć śmierć o kilka dni się opóźniła.
Kto wie, jak długie i jakie wieść życie
Aż do tej pory mamy? Albo nawet
Nam przypomina, że prochem jesteśmy,
W proch się obrócim i skończym istnienie?
Bo cóż innego mogłaby oznaczać
Ta w naszych oczach podwójna gonitwa
W powietrzu i na ziemi jednocześnie?
Czemu na wschodzie ściemniło się nagle,
Choć jeszcze niema południa? A światło
Poranne w owym obłoku z zachodu