Dzielność tych środków tak mocno wniknęła
Aż do siedliska wzroku duchowego,
Że z zamkniętemi oczyma padł Adam
Jak odrętwiały. Anioł go łagodnie
Podniósł za rękę i przytomność wrócił:
«Adamie, otwórz oczy i patrz naprzód
Na skutki, jakie twój grzech pierworodny
W niektórych z twego pokolenia sprawi,
Choć wzbronionego nie tknęli owocu,
Z Wężem w umowy nie wchodzili, ani
Nie popełnili wcale twego grzechu,
Ale zepsucie z niego pochodzące
Do coraz gorszych pobudzi ich czynów.»
Adam otworzył oczy i zobaczył
Pole uprawne w części, na niej snopy
Świeżo skoszone dojrzałego zboża;
Drugą część pola objęły pastwiska,
W środku, jak kopiec graniczny, stał ołtarz
Z darniny. Tutaj rolnik uznojony
Niósł na ofiarę pierwociny pracy
Dojrzałe snopy i zielone kłosy.
Nie wyborowe, lecz jakie popadły;
Z przeciwnej strony pasterz łagodniejszy
Niesie jagnięta piękne pierworodne,
Z trzody wybrane, i czyniąc ofiarę
Na porąbane drzewo złożył trzewia
I tłuszcz, obsypał kadzidłem, i spełnił
Wszelkie obrządki: niebawem spadł z nieba
Ogień przychylny, pochłonął ofiarę,
Wydając płomień jasny i dym wonny.
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/386
Ta strona została przepisana.