Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/390

Ta strona została przepisana.

To go niweczą, odmieniając prawa
Czystej Przyrody w straszliwe choroby;
I słusznie cierpią, nie uszanowawszy
W sobie obrazu swego Stworzyciela.»
«Że sprawiedliwie, przyznaję, rzekł Adam,
I z uległością się poddaję, ale
Czyż niema teraz innej drogi, oprócz
Tej ciężkiej, aby ze śmiercią się spotkać,
I proch swój z prochem jednorodnym zmieszać?»
«Jest, odrzekł Michał, jeżeli strzedz będziesz
Wstrzemięźliwości przepisu «nic nadto;»
Jeśli jedzenie i picie dla ciebie
Będzie pokarmem słusznym, nie łakomstwem,
Może lat wiele spłynąć nad twą głową,
Możesz żyć, póki, jak owoc dojrzały,
Nie spadniesz na twej matki ziemi łono;
Będziesz zebrany nie zerwany nagle;
Dojrzeć dla śmierci, to się zowie starość.
Ale przeminąć musi młodość, siła
I piękność twoja, zmienią się i zwiędną;
Staniesz się słaby, siwy, zmysły twoje
Stępieją, muszą zrzekać się rozkoszy,
Choćby nęciły w koło; po młodości
Niefrasobliwej i pełnej nadziei
Melancholia krwią twoją owładnie,
Zziębi, wysuszy twego ducha, w końcu
Pochłonie balsam życia.» Adam na to:
«Odtąd nie będę uciekał przed śmiercią,
Ani obmyślał, jak przedłużyć życie;
Raczej do tego dążyć będę, aby