Zdawali się być ludzie sprawiedliwi,
O należytą chwałę Boga dbali
I o poznanie dzieł Jego nieskrytych;
Wreszcie i o to, co wolność i pokój
Zapewnia ludziom. Szli niedługo ową
Równiną, kiedy spostrzegli z namiotów
Występujące grono pięknych niewiast,
W bogate szaty i drogie kamienie
Strojnych: przy dźwięku arf śpiewały pieśni
I rozpoczęły tańce. Choć poważni,
Mężczyźni chętne rzucali spojrzenia,
Coraz to większą folgę oczom dając,
Aż pochwyceni silnie w sieć miłości,
Poddali jej się: każdy wybrał lubą
I o kochaniu gwarzył, aż wieczorna
Zabłysła gwiazda, posłanka miłości.
Pochodnię ślubną wnet każdy zapalił,
Wzywając Hymen w obrzędach weselnych;
Wrzawą świąteczną i wesołem graniem
Brzmiały namioty. Taki widok błogi
Szczęśliwych dziejów miłości, młodości
Niezmarnowanej, śpiewów, wieńców, kwiatów,
Czarów muzycznych, tknął serce Adama,
Uznającego chętnie, że przyroda
Sama nakłania do rozkoszy: rzekł więc:
«Błogosławiony Aniele, co oczy
Moje otwierasz ku prawdzie, ten widok
Lepszy o wiele i wróży na przyszłość
Większą nadzieję dni szczęścia, pokoju,
Niż dwa poprzednie. Tam była nienawiść
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/392
Ta strona została przepisana.