Michał mu na to: «Takie są owoce
Tych, coś oglądał, małżeństw źle dobranych,
Gdzie dobrzy z złymi łączą się bezmyślnie,
Chociaż wzajemny wstręt ku sobie czują;
Płodzą potwory ciałem albo duchem.
Takimi byli ci Olbrzymi sławni
W czasach, gdy tylko siłę uwielbiano,
Zwąc ją dzielnością, bohaterską cnotą;
Zwycięstwo w boju, podbicie narodów,
Zdobycie łupów, rzeź ludzi niezmierną,
Jako szczyt ludzkiej chwały uważano,
Tryumfem było nazwać się zdobywcą,
Władcą ludzkiego rodu, bóstwem, albo
Potomkiem bogów: słuszniej zwać się mogli
Niszczycielami, plagami ludzkości.
Tak wzrasta rozgłos i chwała na ziemi,
Cisza ukrywa prawdziwą zasługę.
Ów mąż, coś widział, siódmy z twego rodu,[1]
Jedyny prawy wśród tłumów przewrotnych,
Znienawidzony i nieprzyjaciółmi
Ściśnięty za swą sprawiedliwość, za to,
Że głosił wstrętną dla nich prawdę, przyjście
Boga w orszaku świętych na sąd świata,
Z rozkazu Boga, na skrzydlatych koniach,
W chmurze wonności, poniesion ku Niebu,
By tam w błogości i w obliczu Boga
Chodził, prawami śmierci nieobjęty.
Byś widział, jaka jest dobrych nagroda,
A jaka innych oczekuje kara,
Zwróć teraz oczy, zobaczysz tę drugą.»
- ↑ Enoch.