Wnet katarakty niebios się otworzą,
Dzień i noc padać będzie deszcz na ziemię:
Źródła wybuchną z głębokich pokładów,
Podniosą morza, te zaleją brzegi
I ziemię całą i najwyższe góry.
Wtenczas i Górę Rajską bystre fale
Podniosą z miejsca, obnażą z zieleni,
Rozniosą drzewa, ona sama prądem
Wielkim pognana, osiądzie w zatoce,
Jako przesiąkła solą, pusta wyspa,
Przytułek morskich zwierząt, mew wrzaskliwych,
Aby wiedziano, że Bóg nie nadaje
Świętości miejscu, jeśli jej nie wnoszą
Ludzie, którzy tam wchodzą, lub mieszkają.
A teraz zobacz, co nastąpi dalej.»
Tu ujrzał Adam, że arką bujały
Fale opadłe znacznie, chmury spędził
Ostry północny wiatr suchy i marszczył
Oblicze wody, jakby zestarzałe.
Na jej zwierciadło spoglądało słońce
Jasno, gorąco, i jakby spragnione,
Spijało chłodne szczuplejące fale;
Stojące morza, w ruch wprawione, wolno
Ściekały w głębią, która swe upusty
Teraz zamknęła, jak niebo swe okna.
Arką już fale nie miotają, zda się
Na szczycie jakiejś góry mocno wsparta.
I gór wierzchołki jawią się, jak skały,
Z nich wypadają potoki, z łoskotem
Pędząc do morza, które wciąż opada.
Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/401
Ta strona została przepisana.