Do piramidy ognistej podobny,
Poskoczył w przestrzeń, i lot swój skierował
Po przez walczące z sobą elementa,
Bardziej ścieśniony i w niebezpieczeństwie
Większem, niż Argo[1] przez Bosfor płynący
Między sterczące skały, lub Ulisses,
Gdy na okręcie stroniąc od Charybdy,
Około wiru Scylli lawirował.
Tak Czart z trudnością i pracą niemałą
Podążał naprzód. Ale wkrótce potem
Dziwna przemiana! Upadek człowieka
Ułatwił drogę: Grzech i Śmierć, śladami
Czarta stąpając (z dopuszczenia Nieba),
Utorowały wielką, bitą drogę
Przez ciemną przepaść, a jej toń kipiąca
Cierpliwie zniosła, że pobudowano
Cudownie długi most od granic Piekła,
Aż do krawędzi ułomnego świata.
Przez ten most duchy upadłe z łatwością
W jednę i drugą stronę przechodziły,
Kusząc lub karząc śmiertelnych, z wyjątkiem
Tych, których Pan Bóg i dobre Anioły
Szczególną łaską swoją otaczają.
Lecz teraz wreszcie już Szatan spostrzega
Święty prąd światła, co z murów niebieskich
Rzuca świtanie w łono martwej Nocy.
Tu ledwo pierwsze ślady panowania
Natury; Chaos tu, jak wróg pobity,
Od wysuniętych szańców odstępuje.
Gdy mniejsza wrzawa i mniej napastnicza
- ↑ Argo, okręt, na którym młodzież grecka, Argonauci, popłynęła do Kolchidy, pod dowództwem Jazona, po złote runo.