jak, została markizą, i to jeszcze markizą Tourbreit. I jaka mądra, żebyś wiedział!.. A więc, zamiast tego, żeby zjeść obiad w restauracji, jak to było umówione, markizie zachciało się jeść obiad u siebie... Dobrze!.. Pojechaliśmy do niej... Lecz tylko weszliśmy do przedpokoju, gdy poczuliśmy duszący zapach. „Mój Boże!.. zawołała markiza: znów... Nigdy nie oduczę od tego mojej matki!!.. I rozgniewana poszła do kuchni. Szanowna mama gotowała tam zupę z kapusty...
— Nie chcę, żebyś gotowała zupę z kapusty. Dwadzieścia razy mówiłam ci, że to zatruwa powietrze... A żeby ze mną przyjechał nie kochanek, a kto bądź inny, cobym zrobiła z takim zapachem?!.. I zwróciwszy się do mnie dodała: można pomyśleć, że tu stał cały pułk kirasjerów...
Zamyślił się przy tem wspomnieniu... i westchnął:
— A mimo to była to szykowna kobieta...
Potem dodał:
— Zapach ten przypomina mi zupę mamy Tourbreit.
— Wspomnienie markizy powinno ci ułatwić znoszenie jego... rzekłem i podałem mu rękę.
— No, bądź zdrów... Przeszkodziłem ci...
— Zaczekaj, zaczekaj!., zawołał Robert.
Lecz ja skoczyłem na trawnik i zniknąłem za grubym pniem drzewa.
Dziś wieczorem udałem się do Kasyna.
Trzeba gdzieś oczekiwać na czas, przeznaczony