Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/110

Ta strona została przepisana.

za naszemi cnotami i za naszym honorem. Dlatego też nie mam potrzeby potwierdzać wszystkiego wyżej rzeczonego przekonywującymi przykładami i wyliczeniami.
Słowa te tak pogłaskały moje, — zresztą już dowiedzione, — pretensje do znajomości psychologji i nauk socjalnych, że stanowczo i z powagą wykrzyknąłem: „Ma się rozumieć“. Zachęcony tem elegancki złodziej ciągnął z więcej poufałymi gestami:
— Będę mówić tylko o tem, co dotyczy się mnie... i będę zwięzły. Zacząłem karjerę swą od handlu... Lecz brudne obowiązki, jakie musiałem wykonywać, łajdactwa, nizkie oszukaństwa na miarze i na wadze... wkrótce przejęły wstrętem moją wrodzoną delikatność, moją szczerą, uczciwą naturę... Rzuciłem handel i zająłem się operacjami pieniężnemi.
Lecz wkrótce sprzykrzyły mi się one... Uch!... ja nie mogłem stwarzać instytucji nieistniejących, puszczać w obrót fałszywe papiery i fałszywe metale, wynajdywać fałszywe kopalnie rudy, fałszywe przesmyki, fałszywe kopalnie węgla... Było wstrętnem dla mnie oszukiwać moich klijentów, wymaniać od nich pieniądze przy pomocy wiele obiecujących prospektów i prawnych kombinacji i wzbogacać się na conto ich powolnej postępowej ruiny... Wtedy zabrałem się do dziennikarstwa. Lecz po miesiącu przekonałem się, te dziennikarstwo nie może wyżywić człowieka, jeżeli tylko nie zajmuje się on trudnym i skombinowanym szantażem... I oprócz tego, codziennie musiałem się spotykać z różnemi podejrzanemi osobistościami. Po prostu nie mogę przywyknąć do myśli, że gazety wy-