Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/29

Ta strona została przepisana.

— Pierwszej nocy poślubnej miałem dziwne i nieprzyjemne zdarzenie. Gorączkowo pieściłem moją żonę, gdy naraz Laura wyrwała się z moich objęci i z krzykiem odepchnęła mnie od siebie.
— Mój Boże! jakaż ja jestem roztargniona, — zawołała: — Boże mój! Boże mój!... zapomniałam po — modlić się do świętego Józefa.
Nie zauważywszy mego zdumienia i podnieconego stanu, uklękła przy łóżku i przeżegnała się:
— O, święty Józefie — rzekła — zlituj się nad pa puńciem, mamuńcią, aby byli szczęśliwi i długo żyli!... Zlituj się nad Plumem i Kiki, memi drogiemi kotami, a również nad starym Koką (była to papuga), który nie może więcej już nic mówić, lecz którego żal by było stracić... Zlituj się również jeszcze i nad mężem moim, ażeby nie stał się dla mnie przyczyną smutku.
Potem, przybrawszy więcej odpowiedni uśmiech, rzekła do mnie z uśmiechem:
— Gotowe... Może pan ciągnąć dalej.
Lecz czar już uleciał, cudna chwila więcej już nie wróciła... Laura pozostała tem niezadowoloną i zasnęła z miną oburzenia na twarzy.
Na drugi dzień po śniadaniu udaliśmy się na spacer. Była bardzo wesoła i ożywiona, przewracała się po trawie, rozmawiała z kwiatami, z ptakami, z owadami, sama przypominając to kwiatek, to ptaka, to owada... jej malutka dusza z krzykami radości pławiła się w słońcu... Pocałowałem ją w gaju kasztanowym... Kiedy zamierzaliśmy iść do domu, było już dość późno. Laura trochę zmęczona, szła mil-