drogi panie, przysposobione są dla przeróżnych stanowisk specjalnych... określonych lub nieokreślonych, do wyboru... rozumie pan? Mam jedną willę dla ludzi żonatych: jest najgorsza... druga dla zakochanych: trochę lepsza... trzecia dla kawalerów: prześliczna, drogi panie... I tak dalej... Co odpowiada jednemu to nie odpowiada drugiemu... Zatem do jakiej kategorji?
— Jestem sam — zauważyłem.
— Prześlicznie — uradował się Barbaux. — Pan wybrał właściwą drogę... Znaczy się, ma pan prawo wybrać najlepszą z moich willi... To cieszy mnie, gdyż mi się bardzo... bardzo podoba...
Podziękowałem mu jakimś nieokreślonym gestem. Notarjusz ciągnął dalej:
— Pan, być może dziwi się, że oddaję kawalerom najlepszą, najwygodniejszą, najpiękniejszą z moich wili? Objaśnię panu powód tego... podczas oględzin...
Mówiąc to, nie spuszczał ze mnie mętnego spojrzenia. Miałem wrażenie, że spojrzenie to obmacuje mnie, waży mnie, określa moje socjalne, moralne i materjałne stanowisko. Człowiek ten patrzał na mnie, jak patrzy żyd na drogi klejnot.
Wtem drzwi otworzyły się i do gabinetu zajrzała młoda osoba, ubrana w jedwab i koronki, kobieta niezwykłej piękności.
Ledwie zdołałem dojrzeć ryże włosy, purpurowe usteczka i parę palących błękitnych oczu, gdy cudowne zjawisko już znikło, zawoławszy: — Przepraszam!
Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/48
Ta strona została przepisana.