Wstając od stołu, spytałem Dicka Barnella:
— A życie... również nic nie warte?
— Nic nie warte — zamruczał miljarder amerykański...
I dodał pijanym głosem:
— Wszystko nic nie warte!...
Próbował wstać... Lecz osłabię nogi jego nie wytrzymały ciężaru ciała... Ciężko upadł na krzesło, mrucząc z uporem pijaka:
— Wszystko nic nie warte... nic nie warte.
I tu zaraz usnął.
Kiedy zebraliśmy się w palarni, Robert Hagman rzekł:
— Biedny Dickson Barnell bardzo się zmienił... Znałem go przedtem... W tym czasie potrafił pić... i oprócz tego nie skarżył się wtedy na swój los, jak poeta liryczny...
— Cóż — zauważył Triseps — przy takiem bogacwie conajmniej można zostać neurastenikiem.
Robert ciągnął dalej:
— Pan, ma się rozumieć, pamięta, gdyż wypadek ten narobił w Paryżu wiele gwałtu, co z nim zdarzyło się razu pewnego, kiedy jeździł i sam powoził końmi. Podjeżdżał już do willi, gdy naraz wszystkie cztery konie wpadły z rozpędu, na zakręcie na kratę willi i Dickson Barnell silnem uderzeniem wyrzucony został na bruk podwórza. Podniesione go zupełnie rozbitego, bez najmniejszych śladów życia. Czaszkę miał pękniętą w dwóch miejscach, trzy żebra złamane, kolana wywichnięte, jedną nogę zmiażdżona, a z szerokiej rany na brzuchu krew pły-
Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/55
Ta strona została przepisana.