Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/63

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VIII.

Po śniadaniu poszedłem do klubu, gdzie zasiadłem do czytania gazet. Naraz drzwi z trzaskiem otworzyły się i do pokoju wszedł jakiś jegomość; zobaczywszy mnie, wykrzyknął z radości:
— Parcifal! — wykrzyknąłem... — mój drogi Parafal!...
— Nie spodziewałem się spotkać cię tutaj!...
I czule pocałował mnie. Parcifal w rzeczywistości to dobry chłopak.
— Tak to dbasz o mnie? — rzekł po pierwszych uściskach: wiele już czasu się nie widzieliśmy?...
Miał rację... nie spotykałem się z nim od pięciu lat...
— Wiesz... to niedobre, mój drogi, — dodał, — obdarzając mnie przyjacielskiemi pchnięciami...
Słowo honoru, to wstyd...
Parcifal zmienił się mało... mało — postarzał...
— Co teraz robisz?... — spytałem go.
Wszystko potrochu... — odrzekł: — zarządzam ogłoszeniami w gazetach... sprzedają szampana... jestem sekretarzem jednego welodromu... i Perrier umieścił mnie przy swoich teatrach ludowych... Najlepsze jednak z tego wszystkiego jest to, że dzięki Rouvierowi... naszemu kochanemu Rouvierowi... otrzymałem