—To jeszcze nie wszystko, — ciągnął dalej, szukając w mych oczach wyrazu zachwytu. Te czterdzieści siedem tysięcy pięćset franków naprowadząt sędziów i żonę moją na ślad innych, leżących na mojem sumieniu łapówek...
I kiedy żona moja dowie się, że przez piętnaście lat pracy prawodawczej otrzymałem... tak mój drogi... otrzymałem dwieście dziewięćdziesiąt cztery tysiące franków... że Włochy, Turcja, Rosja, Anglja, Bułgarja, księstwo Monaco i t. d., i t. d., co miesiąc wydają mi znaczne sumy... i że z tych pieniędzy ani jeden centime... słowo honoru! ani jeden bukiecik za dwa sous... nie dostał się do jej rąk... nie będzie mi zbyt wesoło... Lecz pocóż ja przyniosę choć jeden centime do domu, gdzie prawie, że nie mieszkam... gdzie jem obiad nie więcej, jak dwa razy na tydzień... i nawet nie przyjmuję moich przyjaciół?... Powiedz, czyż to nie sprawiedliwe?...
— A cóż ty będziesz teraz robić?... zażądasz rozwodu.
— Nie mogę... ona nie chce... Ile bardzo komplikuje moją sytuację... Moja żona się złości... nienawidzi mnie... tak... lecz w głębi duszy zachwyca się mną... Nie, gdy jeszcze nie zachwycała się mną tak, jak teraz... Mówi sobie: jeżeli wziął łapówkę raz jeden, to otrzyma ją i drugi.. Będę uważać na niego i nie pozwolę mu wydać pieniądze na boku...
Złość jej, pogróżki, to poprostu jedna dekoraja... Skończywszy swą małą komedję, schowa dekoracje... i wyciągnie swą portmonetkę.
— Znaczy się, nic nie stracone...
Strona:PL Mirbeau - Życie neurastenika.djvu/68
Ta strona została przepisana.