— W istocie, zdaje mi się, że widziałam jedną żółtą książkę z klamrą złoconą na stole, przy łóżku, w pokoju pani...
— A Więc?
— Zatem nie wiem co pani z nią zrobiła...
— Czy ją zabrałaś?
— Ja proszę pani?
I ze wspaniałem zuchwalstwem:
— Ach! nie!... — wykrzyknęła... — Chyba pani nie chce, abym czytała podobne książki.
Ta Matylda była niemożliwą!... I pani przestała nalegać.
Przez cały dzień następnie Matylda mówiła.
— Uwaga... Będziemy odczytywały mszę...
Wyciągała z kieszeni małą żółtą książeczkę i czytała nam, pomimo protestów guwernantki angielki, która wołała:
— Przestań — jesteś nieuczciwą dziewczyną...
I jednocześnie ta sama angielka wytrzeszczała oczy. I przez lornetkę, wetknąwszy nos w rysunki, przyglądała się im z miną obrzydzenia.
Ach, jakaż to była z tem zabawa!...
A ta guwernantka angielka! Nigdy w swojem życiu nie spotkałam takiej pijaczki i to tak zabawnej. Upiwszy się, była łagodna, czuła i kochliwa nadewszystko z kobietami.. Nałóg, który ukrywała pod maską śmiesznej powagi, odkryty ukazywał całą swą komiczną piękność. Rozwiązłość jednak angielki była raczej mózgowa aniżeli czynna i nie słyszałam nigdy, aby się ona kiedykolwiek urzeczywistniała. Według określenia pani, Miss zadawalniała „urzeczywistnienie“ przez samą siebie... Naprawdę, że brakowało w jej zbiorze ludzkich bzików i rozpustników kogoś, kto mógłby dobrze scharakteryzować ten dom prawdziwie modernistyczny.
Pewnej nocy wypadło mi oczekiwać na panią. Wszyscy w domu spali a ja znajdowałam się sama w garderobie, w której zdrzemnęłam się.
Koło drugiej po północy pani powróciła. Na dźwięk dzwonka zerwałam się i pobiegłam do pokoju pani. Właśnie
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/107
Ta strona została przepisana.