zdejmowała rękawiczki i, patrząc na dywan, pokładała się ze śmiechu.
— Oto znowu Miss najzupełniej pijana — powiedziała do mnie.
I wskazała na tarzającą się z wyciągniętemi ramionami, z jedną nogą w powietrzu guwernantkę, która bredziła, wygadując niemożliwości.
— Podnieś ją i połóż spać — rozkazała pani.
Jakaż ona była ciężka i zmiękczała. Pani pomagała mi, był to jednak porządny wysiłek przy usunięcu jej z pokoju.
Miss uchwyciła się dwoma rękami za płaszcz i wołała do niej:
— Nie chcę opuścić cię, nie chcę nigdy cię opuścić. Kocham cię bardzo... ty moja dziecino... Jesteś śliczna...
— Miss, — odpowiedziała pani, śmiejąc się, — jesteś starą pijaczką... Pójdziesz spać...
— Nie... nie... chcę spać z tobą... ty jesteś piękna... ja ciebie kocham... Chcę cię uściskać.
Nie wypuszczając z jednej ręki płaszcza pani, drugą szukała pieszczotliwie jej piersi. I jej usta, te stare usta, zbliżały się z pocałunkiem wilgotnym i oślinionym.
— Świneczka... świneczka... ty jesteś mała świnka... Chcę cię uściskać!... — wołała.
Nareszcie udało mi się uwolnić panią i wyprowadzić Miss z pokoju... Wtedy jej czułości zwróciły się ku mnie. Zaledwie trzymająca się na nogach, usiłowała objąć mnie wpół, a ręka jej błądziła po mnie z większą jeszcze śmiałością, aniżeli po pani... Wcale się nie wstydziła.
— Skończ nareszcie, stara rozpustnico.
— Nie... nie... ty także... jesteś piękna... Bardzo cię kocham... chodź ze mną...
Nie wiem już w jaki sposób nareszcie pozbyłam się jej oraz potrafiłam ją skłonić, że udała się do swego pokoju. Została tam ze swoim upartym zapałem, pogrążona w czkawce jak w fali smrodliwej.
Tego rodzaju sceny nadzwyczajnie bawiły panią. Dla
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/108
Ta strona została przepisana.