pani nie było większej radości nad rozwiązłe widowisko, i to najbardziej niesmaczne...
Jednego dnia weszłam niespodzianie wówczas, gdy pani w swoim pokoju opowiadała przyjaciółce wrażenia ze zwiedzenia pewnego domu specjalnego, w którym była z mężem, a gdzie widzieli dwoje małych garbusków podczas funkcji miłosnych...
— Trzeba to było widzieć, moja droga... Nie może być nic bardziej zajmującego...
Ach! nawet ci, którzy nie umieją przenikać istot ludzkich, i jedynie pozory i formy zewnętrzne olśniewają ich, nie mieliby wątpliwości, że ten piękny świat, owo „wyższe towarzystwo“, jest plugawą zgnilizną... Można o nim powiedzieć bez spotwarzania, że jedynie żyje dla nizkich, rozwiązłych uciech... Poznałam również środowisko szlachetnej burżuazji, i tam bardzo rzadko spotykałam miłość, której towarzyszyło uczucie tkliwe i głębokie, ideał cierpień, poświęcenia lub współczucia, które stanowią rzecz piękną i świętą.
Jeszcze słówko o pani... Z wyjątkiem dni przyjęć i wystawnych obiadów, pani i Coco przyjmowali bardzo poufnie pewne bardzo szykowne młode małżeństwo, z którem chodzili do teatru, na koncerty, do restauracyjnych gabinetów, a także, możnaby dodać, że i do najgorszych miejsc. On bardzo młody, z kobiecą, gładką, bez zarostu twarzą, żona jego piękna, ruda, z oczami niezwykle gorejącemi i z ustami... nigdy nie widziałam ust bardziej zmysłowych. Nie wiedziano dokładnie, czem są te dwa stworzenia. Gdy obiadowali we czworo, rozmowa ich przybierała taką przerażającą i obrzydliwą formę, że kamerdyner, choć nie był świętoszkiem, jednak miał ochotę rzucić im półmiskiem w twarz... Nie wątpił zupełnie, iż jest coś między nimi... zapewne obchodzili święta podobne do tych reprodukcji, jakie znajdowały sę w pani żółtych książeczkach. Tak się rzecz odbywała z pewnością, jeżeli nie w inny mniej znany sposób. I ludzie, którzy nic oddalą się rozpuście z namiętności, oddają się jej przez snobizm...
To jest właśnie najwyższy szyk...
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/109
Ta strona została przepisana.