brze, doświadczałam niegdyś owego zaczarowanego olśnienia, jakie sprawia bogactwo i komfort. Dziś znów je czytam, lecz już mnie to nie zachwyca... Ach, nie będę już tak dziwna, aby prosić Bourgeta o wytłumaczenie psychologiczne, ponieważ wiem lepiej od niego o tem, co jest za ostatnią portjerą w salonie, i pod suknią z koronek...
Do jednej tylko rzeczy nie mogę się przyzwyczaić, a to do nieotrzymywania listów z Paryża. Każdego poranku, gdy przychodzi listonosz, czuję jakby lekkie rozdzieranie serca, z tej świadomości, że jestem opuszczona przez wszystkich; jest to również miarą mojej zupełnej samotności.
Nadaremnie wysyłam listy do moich dawnych towarzyszy, do pana Jana przedewszystkiem. Listy pełne nalegań i udręczeń: nadaremnie błagam ich, aby zajęli się mną, wyrwali mnie z tego piekła, wynaleźli mi jakiekolwiek najskromniejsze miejsce w Paryżu. Nikt, nikt nie odpowiada mi. Nigdy nie myślałam, aby mogło być tyle obojętności i niewdzięczności w ludziach! I to zmusza mnie do tem silniejszego czepiania się tego, co mi pozostało: wspomnienia z przeszłości.
Wspomnienia, w których pomimo wszystko radość góruje nad cierpieniem... przeszłość daje mi nadzieję, że nie wszystko jeszcze skończyło się dla mnie, i że to nie jest prawda, aby to przypadkowe niepowodzenie miało być niepowodzeniem bez wybrnięcia... I dlatego to, gdy znajduję się sama w swoim pokoiku, podczas gdy za przepierzeniem chrapanie Marjanny przedstawia odpychającą teraźniejszość, staram się pokryć te śmieszne odgłosy mojem dawnem powodzeniem i z namiętnością roztrząsam swą przeszłość. W końcu z tych bezładnych skrawków wyprowadzam złudzenie jeszcze jakiejś przyszłości dla siebie.
Właśnie dziś, 6 października, jest to data pełna wspomnień... Przed pięcioma laty spełnił się ten dramat, o jakim chcę opowiedzieć. Wszystkie szczegóły z całą wyrazistością noszę w sobie. Jest śmierć w tym dramacie, mała, biedna śmierć, słodka i urocza. Zabiłam go, dając mu zbyt wiele
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/117
Ta strona została przepisana.