— Puść mnie... To bardzo brzydko z pańskiej strony... panie Jerzy... proszę puścić mnie...
Jego usiłowania przyciągnienia mnie do siebie zmęczyły go... Uścisk jednak jego ramienia nie osłabł. Po upływie kilku minut odetchnął z trudnością... potem suchy kaszel zatrząsł jego piersią...
— Widzi pan, panie Jerzy... wyrzekłam z całą słodyczą macierzyńskiej wymówki. Tego rodzaju przyjemności przyprawiłyby pana o chorobę... nie można się poddawać... Przekonałby się pan, coby się potem stało... Proszę być rozsądnym, ja bardzo proszę!... I jeżeli chce pan być grzecznym, to wie pan, co zrobi?... Oto położy się pan spać w tej chwili...
Cofnął rękę, którą obejmował mnie, zagłębiając się w swoim leżaku, i podczas, gdy podsuwałam pod jego głowę poduszki, które zsunęły się, westchnął bardzo smutno:
— Pomimo wszystko... tak — jest to słuszne... Proszę cię o przebaczenie.
— Nie potrzebuje pan prosić mnie o przebaczenie, panie Jerzy... proszę uspokoić się.
— Tak... tak... rzekł, patrząc na to miejsce w suficie, gdzie od lampy wytwarzało się ruchome koło jasności... Byłem potrosze szalony... przypuszczając przez chwilę, iż mogłabyś mnie kochać... ja, który nigdy nic nie miałem... jak tylko cierpienia... Pocóż więc ty miałabyś mnie kochać?... Mnie uzdrawia miłość dla ciebie... Odkąd jesteś przy mnie i odkąd cię pożądam... odkąd znalazłaś się tutaj wraz z swoją młodością... świeżością... i z swemi oczami... i z twojemi rękami...
z temi małemi rączkami jedwabistemi. Twoje pielęgnacje są dla mnie słodkiemi pieszczotami... marzę jedynie o tobie... Odczuwam w sobie, w swojej duszy i w swojem ciele, zupełnie nową jędrność... nieznane życie wzbiera we mnie... Jednem słowem czuję to... ponieważ... teraz... Nakoniec cóż chcesz?... Jestem szalony... A ty... ty... masz słuszność...
Byłam ogromnie zakłopotana... Nie wiedziałam co powiedzieć i nie wiedziałam co zrobić... Uczucia potężne opanowywały wszystkie moje zmysły i jednocześnie inne przeciw-
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/129
Ta strona została przepisana.