Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/137

Ta strona została przepisana.

skoncentrowała się w jego wzroku, który stał się istnym płomieniem rozpalonym, w którym dusza bezustanne krzesała ogień, zadziwiającej, nadnaturalnej mocy...
Tego wieczora, tego wieczora 6-ty października, wydawało się, iż już nie cierpi...
Ach! widzę go dotąd, wyciągniętego na łóżku, z głową na ułożonych wysoko poduszkach. Jego długie, chude ręce igrały cichutko z błękitną frendzlą firanek a wzrok jego z uśmiechem szedł za mną, gdy wychodziłam i powracałam, ten jego wzrok, który w cieniu łóżka błyszczał i palił się, jak lampa.
Urządzono ml w jego pokoju posłanie, wstawiono małe łóżeczko dla pielęgniarki i, — o ironjo! zapewne dla zaspokojenia ich skromności i... mojej — postawiano parawan, abym się mogła po za nim rozbierać. Ale niezbyt często sypiałam na tem swojem łóżeczku. Pan Jerzy chciał bezustannie mieć mnie przy sobie. Czuł się dobrze i naprawdę szczęśliwym jedynie wówczas, gdy byłam obok niego, gdy moja naga skóra łączyła się z jego również nagą, ale niestety tak nagą, jak tylko bywają nagie mi kości.
Usnął — i przespał dwie godziny niemal, snem spokojnym; około północy obudził się. Miał trochę gorączki: wypieki na jego policzkach stały się czerwieńsze. Ujrzawszy mnie w wezgłowiach swego łóżka, z twarzą mokrą od łez, wyrzekł z łagodną wymówką:
— Ach! i oto jeszcze płaczesz!... Chcesz koniecznie zasmucić mnie i dokuczyć mi?... Dlaczego nie położysz się?... Chodź, połóż się przy mnie...
Z uległością przystałam, ponieważ najmniejsze sprzeciwienie się mu, unieszczęśliwiało go. Wystarczało najlżejsze niezadowolenie, aby nagromadziło się w nim w tej chwili najstraszniejsze przygnębienie... Znając moje pod tym względem obawy, nadużywał ich...
Ale w łóżku, gdy ręka jego szukała mojego ciała, a usta ust moich, opierałam się temu nieśmiało, błagając go