które zwykle spotyka się w zwyczajnych domach paryskich. Tu w tej atmosferze komfortu i bogactwa czuć było życie prowincjonalne, ciche i regularne. Nade wszystko czuć tu by to nudę!
Nareszcie wszedł pan. Ach jaki śmieszny człowieczek, odrazu mnie ubawił!... Wyobraźcie sobie małego staruszka, ubranego z przesadną elegancją; ostrzyżony przy skórze, świeżutki, różowy, wyglądał jak lalka. Zgrabny i żywy, daję słowo, że mógł wzbudzić apetyt... biegał i skakał jak szarańcza po łąkach. Ukłonił się z wyszukaną grzecznością i wyrzekł:
— Jak ci na imię, moje dziecko?
— Celestyna, panie.
— Celestyna... — powtórzył — Celestyna?... Do djabła: Ładne imię — ale za długie, moje dziecko, bardzo długie. Będę cię nazywał Marją, jeżeli zezwolisz... także ładne imię i przytem krótkie... Oprócz tego ja wszystkie moje panny służące nazywałem Maryniami. Jest to moje przyzwyczajenie, którego nie mogę się pozbyć... Nie wyrzeknę się go już dla nikogo.
Ta dziwna manja bynajmniej nie była dla mnie niespodzianką — prawie nigdy w służbie nie nazywają nas właściwem imieniem... w ten sposób miałam już imiona wszystkich świętych z kalendarza.
Pan nastawa! dalej.
— Więc nie będzie dla ciebie przykrością, jeśli nazywać cię będę Marją?...
— Ależ nie, panie...
— Ładną z ciebie dziewczyna i dobry charakter... Bardzo pięknie! — bardzo!
Wszysko to mówił tonem niezwykle poważnym, bez intencji dokuczenia mi przytem wzrok jego nie wciskał się pod mój stanik, ani pod moją spódnicę, jak to zazwyczaj czynili inni mężczyźni. Nawet mało mi się przyglądał: odkąd wszedł do salonu, oczy jego bezustannie skierowane były na moje buciki.
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/17
Ta strona została przepisana.