Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/173

Ta strona została przepisana.

z rękami w kieszeniach chodził po wąskiej podłodze, zaczepiając się łokciami o skórzane rzemienie, porozwieszane na belkach jodłowych. Przestaliśmy rozmawiać, ja okropnie zmięszana, żałowałam, iż tu przyszłam. Józef najwidoczniej zajęty tem co mi jeszcze zamierzał powiedzieć. Nareszcie po kilku minutach zdecydował się dodać:
— Chcę ci powierzyć jeszcze jedną rzecz, Celestyno... Pochodzę z Cherbourga... A Cherbourg jest miastem nieznośnem... przepełnionem marynarzami i żołnierzami... Przeklęci majtkowie nie żałują wydawać pieniędzy na przyjemności, więc dla handlu jest to dobre miasto... Wiem, że właśnie teraz w Cherbourgu trafia się okazja... Można założyć małą kawiarnię w bliskości portu, na taką kawiarnię jest to jedyne miejsce... Armja pije dużo, właśnie teraz wszyscy patrjoci są na ulicy... krzyczą, drą się ile tylko mogą i piją... Jest to chwila którą można wyzyskać... Można na tem zarobić setki tysięcy, zapewniam cię... tylko... potrzebna jest do tego kobieta... kobieta porządna... kobieta ładna... dobrze ubrana... i taka, która się nie przestrasza dowcipami. Marynarze i Wojskowi lubią się śmiać, dokazywać, są to facecjoniści, są to zresztą dobre dzieci... cieszy ich byle co, są przytem zmysłowi... tracą dużo na to... Cóż powiesz Celestyno?..
— Ja?.. szepnęłam nic nie pojmując.
— Tak, a zatem czy to nie przypadło by ci do gustu?
— Mnie?
Zupełnie nie wiedziałam do czego on to wszystko prowadzi, byłam coraz bardziej zdumiona... oszołomiona, nie wiedziałam co odpowiedzieć... on ciągnął dalej:
— No więc ty... A któż inny mógłby objąć kawiarnię?.. Ty jesteś dobrą kobietą... ty umiesz trzymać wszystko w ładzie... ty nie należysz do tych gęsi co to nie potrafią zachować się wobec... dwuznacznika... nie umiejąc go słuchać... Ty jesteś także patrjotką!.. No, a przytem jesteś śliczniutka, pełna delikatności i wdzięku... ty masz oczy, za któremi może szaleć cały garnizon Cherbourgski... Odkąd poznałem cię dobrze...