Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/175

Ta strona została przepisana.

kami, które obejmowały, tłoczyły i zadusiły, zamordowały małą Klarę w lesie.
— Porozmawiamy... powtórzył... jestem stary... jestem brzydki... to prawda... Ale, aby urządzić kobiecie gospodarstwo, Celestyno... niema lepszego nademnie; pomyśl nad tem... rozważ dobrze... Porozmawiamy... Aby urządzić gospodarstwo kobiecie?.. Byłoż to naprawdę coś złowróżbnego!.. Czy to groźba?.. Czy to obietnica?..
Dziś już Józef powrócił do swojego zwykłego milczenia... Możnaby powiedzieć, że nic nie zaszło pomiędzy nami... Wychodzi, powraca, pracuje... je... czyta dziennik... jak codzień... Przyglądam mu się i pragnę go nienawidzieć.. pragnę, aby brzydota jego napełniła mnie bezgraniczną odrazą, aby rodzieliła mnie z nim nazawsze...
I nic... Ach! jakież to śmieszne!.. Człowiek ten napełnia mnie dreszczem zgrozy i nie mogę czuć mimo to ku niemu odrazy...
I jest to przecież rzeczą straszną, że nie mogę czuć ku niemu odrazy, choć to on zabił i zgwałcił małą Klarę w lesie!..