Pewnego dnia Charrigaud, aby wymówić się od zaproszenia, przyjętego niezręcznie u jednego ze swych przyjaciół, który niczem nie jaśniał, ale z którym się jeszcze liczył, napisał doń list następujący:
„Mój stary przyjacielu, jesteśmy bardzo zmartwieni... wybacz nam, że nie możemy dotrzymać danego słowa na poniedziałek, gdyż właśnie na ten dzień otrzymaliśmy zaproszenie na obiad od Rothschildów... Jest to pierwsze zaproszenie... Rozumiesz, że nie możemy odmówić. Byłoby to klęską dla nas... Na szczęście wiem, że twoje serce jest dalekiem od chęci sprowadzenia jej na nas i jestem przekonany, iż podzielisz naszą radość i naszą dumę“.
Innego dnia opowiadał o zakupie willi w Deauville:
— Naprawdę nie wiem, za co nas biorą ci ludzie... Zapewne uważają nas za dziennikarzy, za cyganerję... Ale przekonają się, że mam swojego notarjusza...
Powoli pozbywał się przyjaciół, którzy mu pozostali z czasów jego młodości, tych przyjaciół, których sama obecność u niego była nieznośnem stwierdzeniem przeszłości, przyznaniem się do tej skazy, do tej niższości społecznej, jaką była — literatura i praca. Starał się on również stłumić ten płomień, który niekiedy rozpalał się w jego mózgu, zadławić ostatecznie ten przeklęty szacunek dla rozumu, który niekiedy przerażająco ożywiał się przypominając Wiktorowi Charrigaud to, co on chciał uważać za pogrzebane nazawsze. Następnie nie wystarczało mu bywanie u innych, zapragnął przyjmować u siebie... Inauguracja małego domu, który nabył w Auteuil, miała być pretekstem do wyprawienia obiadu.
Przybyłam właśnie do ich domu w chwili, gdy postanowili urządzić ten obiad... Miał to być obiad wielki, prawdziwie elegancki, prawdziwie uroczysty, obiad wymuszony, błyszczący, obiad wspaniały z ceremonjalnemi zaproszeniami, na którym miało znajdować się kilka sław z literatury i sztuki, kilka osobistości światowych, nienazbyt trudnych do pozyskania, nie nazbyt wysoko się ceniących, ale dostatecznie
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/179
Ta strona została przepisana.