Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/19

Ta strona została przepisana.

niem się spać przyniesiesz mi swoje buciki do mego pokoju... postawisz je przy łóżku na małym stoliku, i rano gdy przyjdziesz, aby otworzyć okno, zawsze je sobie zabierzesz.
A gdy zdumiona usiłowałam protestować, dodał:
— Nie jest to nic nadzwyczajnego, o co proszę — jest to rzecz zupełnie naturalna... I jeżeli będziesz uprzejma...
Szybko wyciągnął z kieszeni dwa ludwiki i dał mi je.
— Jeżeli będziesz bardzo uprzejma, bardzo posłuszna, często otrzymywać będziesz odemnie małe podarki. Gospodyni co miesiąc będzie ci wypłacała pensję... a prócz tego będziesz często otrzymywała odemnie małe podarki. I czyż to jest coś tak wielkiego, o co cię proszę?... wszak nic nadzwyczajnego... Mój Boże, czyż to jest coś nadzwyczajnego?...
Podczas gdy mówił, powieki1 jego chwiały się, zupełnie jak liście podczas burzy...
— Dlaczego nic nie mówisz, Marjo? Powiedz cośkolwiek... Dlaczego stoisz w miejscu?... pochodź trochę, abym mógł je zobaczyć w ruchu... żyjące, te maleńkie buciczki.
Ukląkł i całując moje buciki nagniatał je drżącymi palcami pieszczotliwie, poczem zaczął je rozsznurowywać.
I wciąż całując je i pieszcząc i rozsznurowywując, mówił błagalnym głosem plączącego dziecka:
— Oh! Marjo... Marjo... te twoje małe buciki... daj mi je... w tej chwili... w tej chwili... Ja ich pożądam, daj mi je... daj!..
Byłam zupełnie bezsilna, zdumienie sparaliżowało mnie. Przez chwilę nie umiałam zdać sobie sprawy, czy to rzeczywistość, czy też sen? Widziałam tylko oczy pana... były jak dwie małe białe kule, otoczone czerwonymi prążkami. Usta zaś całe miał zalane pieniącą się, jak mydliny, śliną.
Nakoniec zabrał moje buciki i zamknął się z nimi na dwie godziny w swoim pokoju.
— Bardzo podobałaś się panu — powiedziała gospodyni, oprowadzając mnie po domu. — Staraj się, aby to trwało. Miejsce jest dobre...
W cztery dni później, gdy rano jak zwykle weszła do pokoju pam, aby otworzyć okno... oimało nie zemdlałam z ohy-