Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/194

Ta strona została przepisana.

noża złotego w konfiturze, którą przygotowują dziewice ludożerców na uroczystość takich wspaniałych zaręczyn, jakich ludzie naszych czasów nie znają.
Obiad był skończony... Wstawano od stołu w religijnem milczeniu, drżąc z przebytych wrażeń. W salonie, Kimberly był w oblężeniu. Wszystkie kobiece spojrzenia zwracały się z zachwytem ku niemu, ku jego pobladłej twarzy.
— Ach, jakże chciałabym mieć swój portret namalowany przez Fryderyka-Ossian Pingletona... wykrzyknęła gorąco pani Rambure... Wszystko oddałabym za to szczęście...
— Niestety! Pani, odparł Kimberly... od czasu tego bolesnego i wzniosłego wydarzenia, o którem opowiadałem, zdaje się, że Fryderyk-Ossian Pingleton nie chce więcej malować twarzy ludzkich... on maluje tylko dusze...
— Jakąż ma słuszność... Chciałabym koniecznie mieć wymalowaną swoją duszę.
— Jakiej płci? spytał z lekkim odcieniem sarkazmu Maurycy Fornancourt, najwidoczniej zazdrosny o powodzenie Kimberlye‘a.
Ten ostatni odpowiedział z prostotą:
— Dusze są bezpłciowe, mój drogi Maurycy... one są...
— Z kudłami i łapami... mruknął Wiktor Charrigaud, bardzo cicho, w ten sposób, aby jedynie był dosłyszanym przez psychologicznego romansopisarza, którego właśnie w tej chwili częstował cygarem... A wszedłszy do flumuaru:
— Ach, mój stary! westchnął... o mało już nie krzyczałem z całych sił wobec tych wszystkich ludzi za te szkaradzieństwa... Mam już dosyć ich dusz, ich miłości przewrotnych, wraz z ich magicznemu konfiturami... Tale. tak... módz tak choć przez kwadrans gadać grubiaństwa, i pobrechtać się w prawdziwem, czamem, smrodliwem błocie, ach! to by dopiero była rzecz wyśmienita... prawdziwy wypoczynek... Ach. jakżeby mi to ulżyło po tych wszystkich symbolicznych kijach, które aż sprawiają mi nudności... A tobie?..
Ale wzruszenie było nazbyt silne i wrażenie opowiadania Kmiberlye‘a widniało na wszystkich... Nie potrafiono inte-