dnem wspomnienia i przytem myślę, iż warto wtrącić tutaj wybuch śmiechu do tych kartek tak smutnych.
Więc oto tak:
Dziekan z parafii Port-Lançon był księdzem krewkim, czynnym sekciarzem, który słynął w całej okolicy z piorunującej wymowy. Niedowiarki i wolnomyśliciele udawali się w niedzielę do kościoła dlatego tylko, aby wysłuchać jego kazania. Tłomaczyli się oni z tych świętych praktyk — właśnie owym darem wymowy dziekana.
— Nie zgadzamy się z jego przekonaniami, ale pomimo to, przyjemnie jest słyszeć takiego człowieka. I zazdrościli przytem deputowanym, którzy nigdy nie wypuścili ani pary z ust, co do „sacrée platine“ księdza dziekana. Jego swarliwe, hałaśliwe wtrącania, się do gminy, często wprawiały w kłopot mera. oraz irytowało inne władze, ale ksiądz dziekan jednak potrafił zawsze wścibić swoje ostatnie słowo z powodu tej „sacree platine“, którą szpikował wszystkich. Jedną z jego manji była także pretensja, że nie uczą dzieci dostatecznie.
— Czegóż to ich uczą w szkole?., mawiał... Nic ich nie uczą. Jeśli zada się dzieciom jedno z najzwyczajniejszych pytań... to aż litość bierze... bo nigdy nie wiedzą, co odpowiedzieć...
Omówiwszy tą kwestję, ksiądz dziekan zabierał się do Voltaira, do rewolucji francuskiej, do sądów, do dreyfusady, nie dlatego jednak, aby miał korzystać z tego w swoich kazaniach i publikować to, nie, jedynie rozmawiał o tem ze swymi niezawodnymi przyjaciółmi, ponieważ niezłomnie był on sekciarzem i stale trzymał się swoich zasad.
We wtorki i czwartki miał zwyczaj zbierać tyle dzieci, ile się dało pomieścić w obrębie presbiterjum i tam przetrzymywał je po dwie godziny i zapoznawał je z nadzwyczajnemi tajemnicami pedagogicznemu, czem, według jego zdania, wypełniał braki edukacji świeckiej.
— No, zobaczymy moje dzieci... czy też które z was wie, gdzie się znajdował niegdyś raj ziemski? Ten, który będzie wiedział, podniesie rękę... Więc dalej...
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/203
Ta strona została przepisana.