pani, który zabrał je z depozytów, jak mówią jedni, a inni znów twierdzą, że za poręczenie pewnej sumy w sąsiedztwie, ponieważ ten niegodziwiec jedynie młodych ludzi brał w swoje szpony. Wszystko było dla niego dobre i nie wahał się przed niczem. Jeżeli można wierzyć sklepiczarce, to historja tych sreber byłaby bardzo mętna, albo bardzo jasna, jak kto chce. Ojciec pani dzięki pewnym wydarzeniom... otrzymał je w dodatku... Nadzwyczajny z niego był filut!...
Naturalnie Lanlairowie nie używają nigdy swoich sreber. Są one stale zamknięte w głębi szafy w murze, w rodzaju kredensu, w którym znajdują się trzy duże skrzynki wybite czerwonym aksamitem, przymocowane do muru mocnemi klamrami żelaznemi.
Co rok 10-go listopada wyjmuje się je ze skrzynek i czyści przy dozorze osobistym pani. I następnie nie widzi się ich więcej przez cały rok... Och, oczy pani wobec tych sreber błyszczą... jakby się obawiała, że ręce nasze przywłaszczą sobie ich cząstkę... Nigdy nie widziałam w oczach kobiety podobnej chciwości... I czy to nie jest ciekawe, że ludzie ci, którzy wszystko chowają, którzy zakopać by radzi pod ziemię swoje pieniądze, swoje klejnoty, całe swoje bogactwo, całe szczęście, ludzie ci mogliby przecież żyć w przepychu* i radości, a pędzą życie niemal w niewygodach i w zaciekłej nienawiści.
Praca została skończoną, a srebra zamknięte znów na cały rok w skrzyniach, i pani nakoniec odeszła pewna, że nic nie zostało w naszych palcach. Józef powiedział wtedy do mnie z zabawną miną:
— Czy wiesz Celestyno, że to bardzo piękne srebro... A nadewszystko ten „serwis do oliwy z czasów Ludwika XVI“. Ach, do djabła.. jakie to ciężkie!. Wszystko to razem jest może warte dwadzieścia pięć tysięcy franków, Celestyno... może więcej... Niewiadomo jaką to ma wartość...
I patrząc na mnie z jakąś twardą uwagą, jakby pragnąc przejrzeć mnie aż do dna duszjy, wyrzekł:
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/212
Ta strona została przepisana.