Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/223

Ta strona została przepisana.

— Stowarzyszenie piękne, które zbiera u siebie i podnosi po chrześcijańsku — dziewczęta-matki...
— Ale proszę pana, ja nie jestem dziewczyną-matką...
— To nic nie szkodzi... Są tam także kobiety wypuszczone z więzienia... są prostytutki, nawracające się... wszystkiego jest tam potrosze... Muszę tam panienkę zapisać...
Wyciągnął z kieszeni dzienniki starannie złożone i dał mi je.
— Schowaj to i przeczytaj gdy będziesz sarna... to bardzo ciekawe.
I ująwszy mnie pod brodę, powiedział, lekko mlasnąwszy językiem.
— Ho! ho!.. jesteś hultajką, małą hultajką, daję słowo, wielką hultajeczką...
Gdy pan wyszedł, zajrzałam do dzienników, które mi zostawił. Były to „Fin de siecle, Rigolo i Petites feinmes de Paris“... Jakież obrzydliwości!..

Pani de Tarves także miała swoją działalność, prezydowała w komitetach religijnych, w stowarzyszeniach dobroczynnych, organizowała Wwenty miłosierne. Można było śmiało powiedzieć, że nigdy nie było jej w domu, w domu też szło jak samo chciało... Bardzo często pani spóźniała się, wracając djabli wiedzą skąd, zwykle wtedy jej „dessous“ były w nieładzie, a ciało przejęte zapachem jakimś innym, aniżeli zazwyczaj.
Ach! znam te powroty, one objaśniły mnie w tej chwili, o rodzaju działalności, jakiej pani czas swój poświęcała, dobre tam krętactwa musiały się zdarzać w tych komitetach... Ale dla mnie pani była uprzejmą. Nigdy nie powiedziała słowa niegrzecznego, nigdy żadnej wymówki nie uczyniła. Przeciwnie... okazywała mi pewną poufałość, niemal koleżeńską, tak, że niekiedy zapominała o swej powadze, ja o poważaniu jej jako swej pani i wygadywałyśmy wówczas głupstwa... Dawała mi przytem rady co do moich drobnych spraw, zachęcała do kokieterji, nalewała mi na ręce glicerynę, smarowała mi ramiona