było widzieć przez szyby w drzwiach zgarbioną sylwetkę pana Ludwika, który szybko przechodził i znikał...
Było to sygnałem rozejścia się.
Często stare stręczycielki, makarele o minach godnych poważania i im podobne, ze słodyczą miodową dobrych sióstr, oczekiwały na chodniku naszego wyjścia... Potem nieznacznie szły za nami i w najciemniejszem miejscu ulicy, po za ciemnymi ciężkimi murami Pól Elizejskich, zdaleka od posterunków policyjnych, zaczepiały nas:
— Chodźcie do mnie, zamiast mordować się i żyć w nędzy. U mnie będzie wam dobrze, przyjemnie, u mnie znajdziecie przepych, pieniądze, swobodę...
Dwie z moich koleżanek, olśnionych obietnicami, posłuchało i poszło za temi handlarkami tandety miłosnej... Gdzie są one teraz?...
Pewnego wieczoru z jedną z takich stręczycielek poszłam do kawiarni „Rond-Point“ na kieliszek chartreusu. Przyjrzałam się wówczas dobrze jej szpakowatym włosom i poważnej toalecie wdowiej. Jej tłuste, jakby lepkie ręce, pokryte były pierścieniami... Jeszcze bardziej porywająco aniżeli dni poprzednich zachęcała mnie... A gdy słuchałam tego blagowania z niewzruszoną obojętnością, rozpowiadała z zapałem:
Ach, gdyby panienka zechciała! Nie trzeba długo na ciebie patrzeć, aby się domyślić, jak musisz być wszędzie ładna!... to jest prawdziwa zbrodnia tak marnować swoje ciało... tak trwonić swoją piękność, marnować ją w domu z byłe kim! Piękna... i jestem pewna... że sprytna... o, panienka prędka zrobiłaby interes — doszłaby do majątku!... Bo trzeba wiedzieć, że mam wyborową klientelę... złożoną ze starych... bardzo wpływowych i... bardzo szlachetnych panów... Praca niekiedy bywa nadto uciążliwa... a o tem, na co namawiam, nie można tego powiedzieć... Przytem można mieć dużo... dużo pieniędzy!... Wszystko, co jest najlepszego w Paryżu, przychodzi do mnie... sławni jenerałowie... możni urzędnicy... cudzoziemscy ambasadorowie...
Przysunęła się i, zniżywszy głos, dodała:
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/276
Ta strona została przepisana.