Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/277

Ta strona została przepisana.

— Trzeba wiedzieć, że nawet prezydent republiki... w swej własnej osobie. Tak, moja mała! Po tem możesz sądzić, jakim jest mój dom... Nie ma podobnego mu na świecie... Ten w Rabineau jest niczem w porównaniu z moim... I słuchaj, wczoraj o piątej prezydent był tak zadowolony, iż przyrzekł mi palmę akademicką... dla mego syna, który jest zarządzającym zakładem wychowawczym w duchu religijnym.
Patrzyła na mnie długo, chcąc przejrzeć moją duszę i ciało, i powtórzyła:
— Ach, gdyby panienka chciała... Jakież miałaby powodzenie...
Poczem tonem przyjacielskim, zwierzając się, mówiła:
— Przychodzą także do mnie często w tajemnicy panie z najwyższego towarzystwa... niekiedy same, a niekiedy ze swemi mężami lub kochankami. Ach, rozumie to panienka, u mnie trzeba potrosze być wszystkiem.
Mówiłam jej, iż nie posiadam rzeczy niezbędnych do tego fachu, że brak mi dostatecznych wiadomości w miłosnej dziedzinie, że brak mi eleganckiej bielizny, toalet... klejnotów... Na to owa stara stręczycielka odpowiedziała:
— Jeżeli tylko o to idzie!... nie potrzebuje się panienka kłopotać... ponieważ u mnie toaletą najwięcej poszukiwaną jest piękność naturalna... jakaś para dobrych pończoch i nic więcej!...
— Przytem moi klijenci są bardzo szykowni, zwłaszcza ambasadorzy... mają oni manje... przekładają nadewszystko i poszukują panien służących, a dla subretki czarna, obcisła sukienka... biały fartuszek... mały czepeczek i koniec... Spód może być kosztowny... Ale posłuchaj mnie dobrze... Zaręcz mi trzymiesięczny pobyt u mnie, a wyposażę cię w garderobę miłosną, we wszystko najlepsze, będziesz mieć rzeczy, jakich nigdy nie miała żadna z subretek komedji francuskiej... ta ci obiecuje...
Powiedziałam, że muszę się namyśleć...
— Więc niech tak będzie... niech się panienka namyśli — radziła ta handlarka ludzkiego ciała.