Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/281

Ta strona została przepisana.

dzieci, gdy ich nie można chować przy sobie... także!.. Ach, ei ludzie są niepoprawni!
Coraz bardziej zaczepna, okrutna niemal, zwróciła wzrok swój na drżącą Janinę.
— Uprzedzam cię — powiedziała, akcentując każde słowo — uprzedzam cię, że jeżeli zgodzisz się do mnie na służbę, to nie pozwolę ci przyprowadzać do mego domu twojej córki... Nie cierpię, aby się przetwierano po moim domu. Żadnych obcych... żadnych włóczęgów, żadnych nieznajomych ludzi, ani myślę narażać się na to...
Pomimo tego oświadczenia niezbyt zachęcającego, pokojówka ośmieliła się zapytać:
— W takim razie pani pozwoli mi pojechać zobaczyć się z córką raz... jedyny raz na rok.
— Niejaką nieubłaganą odpowiedź dała burżujka i jeszcze dodała:
— U mnie niema nigdy żadnych wychodnich... Jest to zasadą w moim domu... zasadą, od której nie będę odstępowała... Nie za to płacę służbie, aby pod pretekstem odwiedzania swoich córek, włóczyła się niewiadomo gdzie. Tak, naturalnie, byłoby to wygodnem.... Ale nie... Czy masz świadectwa?
— Tak, proszę pani.
Wyciągnęła z kieszeni papier, w którym były zawinięte świadectwa zżółkłe, pogniecione i pobrudzone, następnie podała je ze spokojem spracowaną drżącą ręką.
Pani końcami palców, z widoczną obawą powalania się, ujęła je z niesmakiem, roztworzyła i rozpoczęła czytać na głos:
— Zaświadczam, że panna J...
Zatrzymała się raptem i zwróciła srogie spojrzenie na Janinę, coraz więcej drżącą:
— Panna?.. Jesteś panną... a więc to tak, nie jesteś zatem zamężną?.. Masz dziecko i nie jesteś zamężną? Co to ma znaczyć?
Pokojówka tłumaczyła: