Czemu porzuciła swą rodzinną ziemię? Jakie szaleństwo, jaki wicher zagnał ją w to wzburzone, smutne i obłędne ludzkie morze?..
Pytania te również tkwiły we mnie i codziennie obserwowałam tę biedną, okropnie opuszczoną dziewczynę, siedzącą w kącie pomiędzy nami.
Była brzydką, tą ostateczną brzydotą, która wyklucza wszelką litość i pobudza ludzi do okrucieństwa, ponieważ istotnie jest ona jakby zniewagą dla nich..
Bo jeżeli która jest upośledzona od natury, to jednak rzadko się zdarza, aby kobieta nawet zupełnie brzydka była pozbawioną praw ludzkich. Zwykle jest w niej coś, pomimo wszystko, oczy, usta, jakiś ruch ciała, giętkość bioder, lub jakieś wdzięczne powiązania ramion, świeżość cery, jednem słowem coś, na czem wzrok innych mógłby spocząć bez odrazy. Nawet u bardzo starych kobiet prawie zawsze pozostaje pewien wdzięk nawet wówczas, gdy już zupełnie zwiędną, gdy już wszystkie popędy płciowe w nich zamrą, zostaje w nich jeszcze coś z tego, co posiadały niegdyś.
Bretonka ta nie miała nic z tego, a była zupełnie młoda. Mała, z podługowatym biustem, kwadratowa w talji, o płaskich biodrach, z nogami krótkiemi, tak krótkiemi, że możnaby ją wziąć za kalekę, przypominała wizerunki barbarzyńskich dziewic; tych płaskonosych świętych, nieforemnych kloców z granitu, które z powykrzywianemi twarzami od wieków patrzą na ludzi ze swoich zniszczonych feretronów.
A twarz jej?.. Ach, nieszczęśliwa... czoło wypukłe, źrenice jakby wyblakłe, jakby pościerane, nos okropny, spłaszczony od urodzenia, jakby szablą zrąbany pośrodku, na końcu wznoszący się do góry i rozwarty, okazywał dwa otwory czarne, okrągłe, głębokie, olbrzymie, otoczone. frendzlą ostrych włosów... Przytem skóra szara, łuszcząca, skóra zdechłego węża... która w świetle wyglądała, jakgdyby była omączoną... Jednak to niewypowiedzianie wstrętne stworzenie miało jedną rzecz piękną, której wiele pięknych kobiet mogło zazdrościć: oto włosy... wspaniałe, ciężkie, gę~
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/286
Ta strona została przepisana.