Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/30

Ta strona została przepisana.

— Tak, to prawda... pantofle są pod schodami... w małym czarnym gabinecie... na lewo.
Myślę: z tego rodzaju typem mogłabym zrobić, coby mi się podobało... Nie jest jadowity... poddaje się od pierwszego razu.
Jakże daleko możnaby go zaprowadzić!...

Obiad wcale nie wykwintny, złożony przeważnie z wczorajszych resztek, przeszedł w milczeniu.
Pan zajadał z łakomstwem, pani bez apetytu z lekkim odcieniem pogardliwości; obchodziły ją jedynie pudełka z pigułkami i krople na syropie. Kompletną aptekę trzeba zawsze urządzać na stole przed każdem jedzeniem obok jej talerza. Prawie zupełnie z sobą nie rozmawiali, jedynie o ludziach z okolicy, którzy są tak pospolici, iż mnie zupełnie nie zajmują. Z tej rozmowy wywnioskowałam, że bardzo mało przyjmują u siebie. Pozatem jest widoczne, że zupełnie nie myśleli o tem, o czem mówili. Obserwowali mnie z jakąś dziwną ciekawością. Pani surowo i pogardliwie, z góry uprzedzona względem mnie wrogo, już posądzała o najgorsze intencje. Pan znowu patrzył na mnie z pod oka bardzo znacząco, zauważyłam, iż szczególniej przyglądał się moim rękom.
W rzeczywistości nie mogę zrozumieć, czemu moje ręce tak zajmują mężczyzn? Udawałam jednak, że wcale nie zwracam uwagi na to, iż tak mnie obserwują moi państwo... Odchodziłam i powracałam z godnością... Ach, gdyby mogli zajrzeć do mojej duszy... zobaczyliby, jak ja ich dusze przeglądam!
Przepadam za usługiwaniem do stołu, daje mi to najlepszą sposobność poznania moich państwa z ich najtajniejszej strony, podówczas występują wszystkie ich nizkie, brudne popędy. Pełni pruderji, tu odsłaniają się miniowali i stają takimi, jakimi są w istocie, bez udawania i fałszu... zapominają, iż obok nich ktoś wałęsa się i słucha, i matuje sobie później ich braki, upodobania sekretne do życia, marzenia hańbiące, jakie się mieszczą zazwyczaj w mózgach szanowanych, porząd-