rozkazy wydane tonem komendy wojskowej, Edgar wsiadał do swego samochodu i szybko jechał na Pola Elizejskie, gdzie miał krótką stację w pewnym barze, pełnym wyścigowców, „tipstersów“, z pyszczkami kun, którzy kładli mu w uszy mnóstwo słów tajemniczych i pokazywali depesze nieurzędowe.
Resztę poranku poświęcał na wizyty u dostawców, którym dawał nowe obstalunki; i u handlarzy koni, z którymi prowadził rozmowę w tym oto rodzaju:
— I cóż panie Edgarze?
— I cóż panie Poolny?
— Mam kupca na gniady zaprzęg barona.
— Nie jest do sprzedania...
— Pięćdziesiąt funtów dla pana.
— Nie.
— Sto funtów, panie Edgarze.
— To się zobaczy, panie Poolny...
— Ale to jeszcze nie wszystko, panie Edgarze.
— Cóż jeszcze, panie Poolny?
— Mam dwa wspaniałe bułany dla barona...
— Nie są nam potrzebne.
— Pięćdziesiąt funtów dla pana...
— Nie.
— Sto funtów, panie Edgarze.
— To się zobaczy, panie Poolny!
W osiem dni potem Edgar znarowił ile należało, ani za mało, ani za wiele, gniady zaprzęg cugów barona, następnie wykazał mu, iż trzeba się go koniecznie pozbyć. Sprzedał więc gniady zaprzęg Poolnemu, który sprzedał znów Edgarowi dwa wspaniałe bułany. Poolny oddał na pastwisko na trzy miesiące gniadosze barona, które może w dwa lata później odprzeda z powrotem baronowi.
W południe służba Edgara kończyła się. Wracał na śniadanie do swego apartamentu przy ulicy Euler, ponieważ nie mieszkał u barona i nigdy nie powoził.
Na ulicy Euler cały parter wysłany był pluszem haftowanym w kolorze wprost druzgoczącym, ściany przyozdobione
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/323
Ta strona została przepisana.