Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/34

Ta strona została przepisana.

milszą. Rozwalona na krześle, z rękawami tak wysoko podniesionymi, iż odkrywały ręce aż do ramion, w czepku przekrzywionym na roztarganej głowie, wypytywała mnie skąd tu przybyłam, gdzie byłam, czy miałam dobre miejsce, czy jestem przeciw żydom?
I rozmawiałyśmy jakiś czas prawie przyjaźnie....Ja ze swej strony rozpytywałam ją o zwyczaje domu, czy często bywają goście i jakiego rodzaju, czy pan zwraca uwagę na pannę służącą, czy pani ma kochanka?...
Ach, trzeba było widzieć jej minę, a także Józefa, którego moje pytania oderwały od czytania. Jacyż byli zgorszeni i śmieszni!... Trudno sobie wyobrazić zacofanie, jakie panuje jeszcze na prowincji...
Nic nie widzą, nic nie spostrzegają i nic nie rozumieją... Rzeczy najnaturalniejsze w świecie oburzają ich. On z tą swoją miną wałkonia, ona ze swojem cnotliwem rozmazaniem, nie wyglądają na to, aby sypiali razem... Och! nie!... Trzeba być do szczętu ogołoconym z pieniędzy, aby się zadać z tego rodzaju typem, jak Marjanna...
— Ja nawet nie wiem, skąd przybyłaś do nas? Powiadają, że z Paryża — zrobiła mi cierpką uwagę kucharka.
Na co Józef kołysząc głową, z powagą dorzucił:
— Z pewnością.
Następnie powrócił do czytania „Librę Parole“.
Marjanna podniosła się leniwie i nasunęła rondel na ogień. Nie rozmawiałyśmy więcej.
Przypomniało mi się moje poprzednie miejsce... i Jan, tamtejszy kamerdyner. Miał czairny zarost i skórę tak białą i starannie utrzymaną, jak kobieta, a przy tem co za dystynkcja! Jakiż to był piękny chłopiec, ten pan Jan, wesoły, miły, delikatny, zręczny. Co wieczór czytywał nam „Fin de siécle“, lub opowiadał łobuzerskie historyjki, a nawet wtajemniczał nas w treść listów swego pana... A dzisiaj?... jakaż to różnica!... Czyż to możliwe, abym ja była tutaj pomiędzy tego rodzaju ludźmi? I tak daleko od tego wszystkiego, co kocham?
Byłam blizka płaczu.