Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/346

Ta strona została przepisana.

— O, psiakrew!.. ach, psiakrew!.. psiakrew.... psiakrew...
A Józef wywrzaskiwał także srogo wykrzywiając się:
— Garnitur Ludwika XVI... garnitur Ludwika XVI... Ach, bandyci!...
Potem nastała chwila tragicznej ciszy, długa chwila bezsilności, cisza śmiertelna. Bezsilność istot i rzeczy, jaka zwykle następuje po nagłych, okrutnych wielkich kataklizmach.... Światło latarni, którą trzymał Józef w ręku, kołysało się, oświetlając to wszystko; na zmartwiałe twarze i rozwarte skrzynie kładło swe czerwone, drżące i złowrogie błyski.
Na krzyk Józefa zeszłam jednocześnie z państwem. Wobec tego nieszczęścia i pomimo nadzwyczajnego komizmu tych twarzy, pierwszem mojem uczuciem było współczucie. Zupełnie tak odczułam tę chwilę, jak gdyby to nieszczęście i mnie także dotknęło, jak gdybym i ja cierpiała z tej przyczyny. Chciałam powiedzieć pani, którą zaledwie widziałam skurczoną na podłodze, coś pocieszającego... Ale to wrażenie solidarności, a raczej służalczości szybko zatarło się.

Zbrodnia ma w sobie coś uroczystego, coś co przeraża, ale budzi także — sama nie wiem, jak to nazwać, ale ot, jakby — uwielbienie. Właściwie nie uwielbienie, ponieważ uwielbienie jest uczuciem moralnem, uniesieniem czysto duchowem, a to wrażenie, jakie odnoszę, jest całkowicie zmysłowem.
Jest to jakieś zwierzęce, fizyczne wstrząśnienie, które przejmuje całą moją istotę, wstrząśnienie to jest jednocześnie przykrem i rozkosznem, jakgdyby gwałt bolesny na mnie dokonany... To ciekawe, to nawet szczególne, a może okropne — i ja nie potrafię wyjaśnić prawdziwej przyczyny tego dziwnego, a tak silnego wrażenia, ale dla mnie każda zbrodnia, a zwłaszcza morderstwo, ma coś w sobie z tajemniczej korespondencji miłosnej... A więc tak... piękna zbrodnia działa na mnie, jak piękny samiec...

Muszę napisać, jakie refleksje opanowały mnie, gwał-