Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/355

Ta strona została przepisana.

ber nie można natychmiast odchodzić i urządzać się... Możnaby zwrócić na siebie podejrzenie... Musi jakiś czas minąć, aby zapomniano nieco o tej tajemniczej sprawie.
Innego wieczoru proponowałam:
— Wie Józef co, można wynaleźć środek na wyjazd stąd... trzeba wywołać kłótnię z panią w taki sposób, aby nas sama wyrzuciła...
Ale on pospiesznie zaprotestował:
— Nie... nie... tylko nie to, Celestyno. Ach nie... Ja lubię moich państwa... trzeba się z nimi rozstać dobrze... Trzeba odjechać stąd, jak się należy, jak przystało na porządnych ludzi... Trzeba się starać, aby nasi państwo żałowali nas, aby się tem trochę zmartwili, że odchodzimy... i aby płakali, rozstając się z nami...
Z poważnym smutkiem, w którym nie odczuwałam najmniejszej ironji, dodał:
— Co do mnie, wierz mi Celestyno, że będzie mi przykro stąd odjeżdżać... Jestem tu już piętnaście lat, to się przecież można było przywiązać do domu... A tobie, Celestyno, nie sprawi przykrości stąd odejść?
— O nie!... — wykrzyknęłam ze śmiechem.
— To nie dobrze... trzeba lubić swoich państwa... państwo są państwem... Posłuchaj mojej rady... Bądź uprzejmą dla nich, łagodną, oddaną im... pracuj porządnie... nie odpowiadaj... Ostatecznie, pomyśl sama, Celestyno, że trzeba się dobrze rozstać z państwem... nadewszystko z panią...
Poszłam za radą Józefa i przez te wszystkie miesiące, które jeszcze przebywaliśmy w Prieuré postanowiłam być wzorową pokojówką, także „perłą“... Całą swoją inteligencję i delikatność obróciłam w tym kierunku... Zwolna pani stawała się coraz bardziej ludzką, przeistaczała się niemal w moją przyjaciółkę... Nie przypuszczałam nawet nigdy, aby moje starania mogły tak dalece wpłynąć na zmianę charakteru pani...