Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/37

Ta strona została przepisana.

osobisty mego pana. Nie jest to zatem żadne nieszczęście być bogatym!
Z ojcem pani jeszcze gorsza sprawa; pomimo że nie był za nic skazany i nie siedział w więzieniu, opuścił to życie szanowany przez wszystkich porządnych ludzi. Handlował on ludźmi. Kupcowa tłomaczyła mi, że za Napoleona III nie wszyscy mężczyźni szli do wojska, jak się to dzieje obecnie. Młodzi ludzie bogaci wpadli na pomysł. Było prawo „wykupywania się od wojska“. Zgłaszali się do specjalnego urzędu, gdzie pewien jegomość za cenę, która wahała się między dwoma tysiącami franków, zależało to od chwili, wyszukiwał jakiegoś biedaka, który godził się zastąpić powołanego w pułku przez ciąg lat sześciu, a w razie wojny umrzeć za niego.
Podówczas więc we Francji handlowano białymi, jak w Afryce handlowano czarnymi. Sprzedawano zatem ludzi jak zwierzęta do najokropniejszej z rzeźni... Nie tak bardzo mnie to zadziwia. Czyż nie dzieje się to samo i dzisiaj? Czyż nie tem samem są kantory służbowe, albo domy publiczne, czy nie jest to targ niewolników? Jatki, w których sprzedaje się mięso ludzkie?
Wracając do rzeczy, był to handel bardzo zyskowny i ojciec pani, który miał cały departament, potrafił zbierać do kieszeni główną część ceny. I oto dziesięć lat temu, jak umaił burmistrz Mesnil-Roy, zastępca sędziego pokoju, radca jeneralny, prezes fabryki, skarbnik biura miłosierdzia, kawaler orderów, właściciel Prieuré, które kupią za bezcen. Zostało po nim sto dwadzieścia tysięcy franków, z których sześćdziesiąt należy do mojej pani, ponieważ ma ona jeszcze brata, który się źle poprowadził i niewiadomo co się z nim dzieje. Mówią co tylko się im podoba. Oto pieniądze, które nie są zupełnie czyste — muszą już jednak zostać, jakimi są.
Dla mnie jest to rzecz zwykła, widuję bowiem tylko brudne pieniądze i złych bogaczy.
Czy Lanlairowie nie wzbudzają w was niesmaku? Mają p> zeszło miljon... Nie zajmują się niczem innem, jak tylko