Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/59

Ta strona została przepisana.

białych rąk. Lubię gdy mężczyzna dba o siebie i jest szykowny, tak jak to był pan Jan...
Po mszy Róża zabrała mnie do handlu win... W kilku tajemniczych słowach wytłomaczyła mi, iż trzeba być dobrze z tą właścicielką, że wszystkie służące starają się o jej względy.
Jeszcze więc jedna mała kula... stanowczo jest to kraj tłustych kobiet... Twarz jej poznaczona zmarszczkami fałszywości, włosy blond rzadkie bez połysku ukazywały części czaszki, do której przypięty był śmieszny szynion przypominający psi ogon. Za najlżejszem poruszeniem pierś jej pod stanikiem z brązowego materjału zapadała się jak zmącony płyn w butelce...
— Pani Gouin, przyprowadzam nową pannę służącą z Prieuré...
Właścicielka handlu win z uwagą przyglądała mi się, wzrok jej suwał się po całej mojej figurze i moim brzuchu, z zawstydzającą uporczywością... Odezwała się głosem bezdźwięcznym:
— Panienka jest u niej... panienka jest ładną dziewczyną... Panienka jest zapewne paryżanką?...
— W istocie, pani Gouin, przybyłam z Paryża...
— To widać.... od pierwszego wejrzenia... Bardzo lubię Paryżanki... one wiedzą co to jest życie... Ja także służyłam w Paryżu, gdy byłam młoda. Służyłam u pewnej akuszerki na ulicy Guenegad, u pani Tripier... Może ją panienka zna?...
— Nie.
— To nic nie szkodzi... Ach to już dawno temu!
— Ale proszę wejść, panienko...
Przepuściła nas ceremonialnie i wprowadziła za sklep, gdzie już wokoło siedziały cztery inne służące.
— Ach, panienka wpadła... — stękała kupcowa, przystawiając mi krzesło... — To nie dlatego, że u mnie z pałacu nie kupują, ale jest to prawdą iż jest to dom piekielny... nieprawdaż. panienko?...