A oto co najczęściej się zdarza:
— Dziń!... dziń!... dziń!...
Znowu... to tak podrzuci wami na krześle... jakby nagle wyskoczyła sprężyna...
— Przynieś mi igłę.
Idę po igłę.
— Dobrze!... przynieś mi nici.
Idę po nici.
— Dobrze!... przynieś mi guzik...
Idę po guzik.
— Cóż to za guzik?... Nie żądałam takiego guzika... ty nic nie rozumiesz... Biały guzik, 4 numer i spiesz się...
Idę więc po guzik biały 4-ty numer...
Domyślacie się, że w głębi duszy przeklinam panią, że jej wściekle złorzeczę?! Często podczas tych spacerów tam i z powrotem, z góry na dół, pani zmienia zachcenie... potrzebuje nagle rzeczy zupełnie innej... albo nic już nie potrzebuje...
— Nie... odnieś igłę i guzik... nie mam czasu...
W krzyżu jestem jak złamana, kolana chwieją się niemal do upadku, nie jestem już w stanie... To uspakaja panią, jest zadowolona... I powiedzieć tu, że istnieje towarzystwo opieki nad zwierzętami!...
Wieczór przepędza w garderobie na przeglądaniu i wybucha:
— Jakto?... ty nic nie zrobiłaś?... Czem zajmujesz się po całych dniach?... Nie za to ci płacę, abyś się tylko włóczyła od rana do nocy...
Odpowiadam tonem nieco ostrym, ponieważ ta niesprawiedliwość oburza mnie.
— Ale wszak pani nieustannie odwołuje mnie...
— Ja odwołuję cię?... Przedewszystkiem zabraniam ci odpowiadania... Nie życzę sobie uwag... czy słyszysz?... Wiem co mówię...
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/68
Ta strona została przepisana.